Strony

sobota, 16 lipca 2016

Dlaczego warto tańczyć?

dziewczyna, odpicie w lustrze
Taniec jest dla mnie czymś wyjątkowym. Słyszę muzykę i dostaję zastrzyk energii. Najpierw nieśmiało stukam stopą, zaczynam ruszać rękami, głową, a za chwilę pląsam już całym ciałem. Czuję, że wyrażam swoje emocje, przekazuję je otoczeniu. Pokazuję siebie, swoje mocne strony, a także słabości. Wszystko wyraża się przez ruch, bez żadnych słów. Kiedy jestem szczęśliwa tańczę dynamicznie, impulsywnie, a kiedy smutna delikatnie i subtelnie. W tym poście chciałabym was przekonać, że to coś wspaniałego.

spięte mięśnie, skupiona, dziewczyna, figura taneczna


Co daje taniec?


Jest to czas relaksu.


Odpoczywamy po ciężkim dniu w pracy i w szkole. Kierujemy się muzyką. Uaktywniamy wszystkie części ciała, które są znudzone siedzeniem. Mózg odpoczywa. Nie musi wykonywać już obliczeń, skupiać się. Potrzebny jest tylko do kontrolowania ciała. 

Ćwiczymy mięśnie i kondycję. I coś dla pań SPALAMY TŁUSZCZYK.


Tańcząc można się nieźle spocić. Używamy wszystkich mięśni. Taniec także je rozwija. Poprawia sylwetkę, wygląd. Uczymy się kontrolowania ciała.  Skaczemy, obracamy się i co za tym idzie męczymy się. Ale spokojnie. Pod koniec treningu możemy troszeczkę zwolnić, uspokoić ciało, wyciszyć się. Dodać lekie rozciąganie. Jestem przekonana że po skończonych zajęciach na twarzy pokaże się uśmiech. ENDORFINKI DO BOJU!

dziewczyna, figura taneczna, skupienie


Poprawiamy pamięć i przyspieszamy pracę mózgu.


Głowa jest szefem. Ona wydaje wszystkie komendy. To zupełnie inna praca mózgu niż liczenie, czytanie i pisanie. Często musimy zapamiętać choreografię. Możecie zobaczyć na wyglądają profesjonalne warsztaty. Chociaż nie zawsze. Nie trzeba od razu zapisywać się do szkoły baletowej. Można wybrać się na zajęcia zumby. Nie ma tam trudnych figur, układy są proste i energiczne. 

Myślę, że każdy znajdzie styl, który będzie mu odpowiadał. Najważniejsze jest by się nie bać. Nie ma ludzi, którzy nie umieją tańczyć. Mamy to w sobie, trzeba to tylko rozbudzić. A więc kręćmy się, pląsajmy, skaczmy, a wszystko w rytm muzyki.


piątek, 8 lipca 2016

Jak szybko się rozbudzić?

Dzwoni budzik. Szybko sięgamy ręką i włączamy drzemkę, ciesząc się jeszcze chwilą jakże błogiego snu. Po upływie 10 minut słyszymy ten okropny dźwięk jeszcze raz. Nie ma rady trzeba wstać. Zwlekamy się z łóżka, trzęsąc się z zimna. Po omacku idziemy do łazienki. Oblewamy twarz wodą, co niewiele pomaga. Później człapiemy do kuchni, robimy kawę. Bierzemy duży łyk i wtedy dociera do nas "Już tak późno?! Przecież nie zdążę!" Zaczynamy miotać się po domu w poszukiwaniu ubrań, w między czasie jedząc kanapkę. Jak często zaczynacie tak dzień? Czy wpadacie do pracy albo szkoły w ostatniej minucie, do tego okropnie zaspani?

Poranek nie musi tak wyglądać!


Jak szybko się rozbudzić i mieć energię od rana?


Zacznijmy od początku. Dzwoni budzik. Teraz musimy stoczyć największą walkę z Panem Snem. Otworzyć oczy, rozejrzeć się w prawo i w lewo. Następnie myślimy o tym co daje nam motywację do wyjścia z łóżka. Może to być spotkanie z przyjaciółmi, popołudniowa jazda na rowerze, czy wieczorny film. Szybko zrzucamy kołdrę. Sprawdzamy czy wszystkie kończyny są na miejscu. Ruszamy prawą nogą, lewą, jedną ręką, drugą. W łazience przemywamy twarz. W kuchni zamiast kawy nalewamy szklankę wody lub robimy zieloną herbatę ( niech wam będzie, ulubioną herbatę). 
Wyskakujemy z piżamy. Zakładamy dresy, koszulkę i już jesteśmy gotowi do kumulowania energii.

Pewnie myślicie sobie "Zaraz napisze żeby pójść pobiegać, albo na rower. Przecież mi się nie chce, to nie dla mnie, nie mam czasu, za pół godziny muszę wyjść do pracy!". A ja zaproponuję coś dużo prostszego (sama nie mogę się zmusić do wyjścia z domu).
Wracając. Pierwszym ćwiczeniem będzie ścielenie łóżka. Strzepujemy kołdrę, poduszkę, przykrywamy kocem. (nie zajmie to nawet minutki).

pościelone łóżko, nawyk, miś

Następnie włączamy muzykę, która sprawi, że chcemy tańczyć i śpiewać. Biegniemy w miejscu, skaczemy, robimy pajacyki. Kolejna piosenka przyda się do rozruszania wszystkich części ciała. Krążenia głowy, ramion, ściąganie łopatek, krążenia bioder i kolan. Tyle wystarczy!
Dla bardziej wytrwałych można zrobić kilkadziesiąt przysiadów, brzuszków, grzbietów, a na koniec chwilkę się porozciągać.

Po takiej 15 minutowej rozgrzewce bierzemy ekspresowy prysznic. Ubieramy się pięknie i ze smakiem zjadamy śniadanko. :)

A czy Ty chcesz wypróbować przepis na energetyczny poranek i cały dzień? 


środa, 22 czerwca 2016

Krople życia

Deszcz to woda spadająca z nieba, ulga w upalny dzień, odrodzenie dla roślin. Czasami to mały kapuśniaczek, innym razem ulewa. Jedni go lubią, godzinami mogą patrzeć na spływające po szybach krople i skakać po kałużach. Inni go NIE lubią. Narzekają, że mokry, że zimno, że kiedy pada świat jest szary i brzydki. 

liść na ziemi z kropelkami deszczu

Wredotka zafascynowała się przyrodą po deszczu. Malutkie kropelki wody zawieszone na gałązkach i liściach. Trawa, która delikatnie moczy stopy. Zieleń odżywionych roślin, które wreszcie mogły się napoić po całym upalnym dniu.

deszcza na liściach drzewa we mgle

Wyszła z domu kiedy tylko woda przestała spadać z nieba (bo jak wiemy aparat wilgoci nie lubi). Spędziła dobrą godzinę w osiedlowym wąwozie, żeby uchwycić piękne obrazy. W roli głównej zagrały woda i otaczająca ją przyroda. Była zachwycona, że deszcz może tak zmienić otoczenie.

kwiat pośród traw

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Weekend pełen wrażeń

tancerz, choreograf, Andrzej Morawiec, zajęcia

Kolejną ciekawostką z życia Wredoty jest to, że tańczy (o czym kiedyś już pisałam, ale nie zaszkodzi przypomnieć). Ostatnie trzy dni były przepełnione występami i warsztatami. Zaczęło się w piątek. Uciekła z dwóch ostatnich lekcji i migiem na zajęcia do Nałęczowa. W ostatniej chwili złapała aparacik, no bo jak mogłaby podróżować bez niego. Kiedy dojechała na miejsce miała godzinę wolnego. Siadła, włączyła sprzęt i zaczęła działać. Pstrykała fotki trudzącym się koleżankom i jakże wybitnemu choreografowi Andrzejowi Morawcowi. Później uczestniczyła w zajęciach z Katarzyną Kizior. Bardzo spodobał jej się styl tańca. Zajęcia były bardzo męczące, ale z żalem opuszczała parkiet. 

dziewczyny, tańczące, warsztaty

Czekając na młodszą grupę Wredotka znowu wyciągnęła aparat. Szczęśliwym trafem znalazła się w szkole plastycznej. Wszędzie rysunki, obrazy, sztalugi, farby, kolory, materiały. Największe wrażenie zrobiło na niej studio fotograficzne. Obiecała sobie, że będzie miała kiedyś podobne w domu. To jedno z marzeń większości fotografów. Wróciła do domu dopiero o 21.

sztalugi w szkole plastycznej

O podobnej godzinie zawitała w mieszkaniu w sobotę. Wyjechała rano również do Nałęczowa. Koło południa wraz ze swoją grupą wystąpiła na Nałęczowskim Festiwalu Tańca. O 15 uczestniczyła w warsztatach. Drugi trening okazał się jeszcze lepszy. Półtorej godziny nie wiadomo kiedy jej zleciało i ze smutkiem poszła do szatni.
W niedzielę tańczyła jeszcze raz na gali konkursu. Okazało się, że grupa zdobyła pierwsze miejsce! Brawo one! To był weekend pełen emocji. Takie dni Wredotka lubi najbardziej. Wyzwania przez cały dzień! :) Siedzenie w domu to dla niej największa kara.

czwartek, 16 czerwca 2016

Uśmiechnięty człowiek

dziewczyna w spódniczce w kropki, ślicznie ubrana

Wredotka nie zawsze jest taka wredna. Czasami da się namówić i robi zdjęcia innym. Tak właśnie też było w środę. Kilka kadrów z dziewczyną ubraną w spódniczkę w kropki i szary sweterek, pośród drzew i scenerii osiedla. Nic mniej profesjonalnego chyba nie ma. To właśnie jest piękne. Bierzesz aparat i wychodzisz. Wyjdzie to fajnie, nie wyjdzie trudno. Ważna jest ta radość. Uśmiech modelki na zdjęciu, zielone liście. Wszystko pozytywne, proste i piękne...

dziewczyna siedząca pod drzewem


wtorek, 14 czerwca 2016

Stare miasto

latarnia w mieście
Spacerowała. A gdzie najczęściej się spaceruje? Dokładnie tak, po starówce. Większość miast ma choćby mały rynek, swoje zabytki. Tam zawsze jest sporo ludzi, turyści, miejscowi, jakaś słodka para. Całe to miejsce ma swoją historię. Często zostało wielokrotnie zburzone podczas walk, a później odbudowane. Teraz mieszczą się tu restauracje, lodziarnie. Jest jakby wizytówką miasta. Chodząc tędy nawet bardzo często, można wciąż odkrywać nowe, zaskakujące miejsca. Ciche zakamarki, stare schody, kryją wiele tajemnic i piękna. 


kamienice, stare miasto

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Odkryłam piękne miejsce

Mała, wredna istotka wybrała się wczoraj na spacerek po starym mieście. W rączce oczywiście aparat i głowa pełna kreatywności. Przechadzając się brukowaną ulicą znalazła piękne miejsce - galerię rękodzieła. A zwie się Detalownia.




Pomieszczenie od podłogi, aż po sufit wypełnione rzeczami wykonanymi przez ludzi z pasją i wyobraźnią, dla których igła i nitka nie są obce. Bardzo miła pani gromadzi te wszystkie dzieła sztuki i chwali się nimi należycie. Na pułkach mieszkają pluszowe kotki, ptaszki i różne inne dziwne stworzonka. Laleczki uśmiechają się do wszystkich przyjaźnie. Koguciki poprawiają humor swoimi kolorami. Na wieszakach znajdziemy także torby i sukienki.




Wredotka zakochała się w tym miejscu. Z pewnością jeszcze tam wróci i będzie ciągle podziwiać te cudeńka.